paul graham jest jednym z moich ulubionych autorów. pisze artykułu które umieszcza na swojej stronie – coś jak blog, ale zdecydowanie rzadziej, i zdecydowanie większe.
każdy jego artykuł to dla mnie temat do zastanowienia i przemyślenia.
wczoraj ukazał się najnowszy – część pierwsza nt. tego jak powtórzyć sukces krzemowej doliny i stworzyć ją gdzie indziej.
artykuł jest za długi by go szczegółowo omawiać – zachęcam do przeczytania. jest po angielsku, ale zakładam, że język ten nie jest wam obcy.
czy uważacie, że dałoby się stworzyć takie coś w polsce korzystając z jego rad?
Teoretycznie da się to zrobić w Polsce. Największe szanse ma tu zapewne Wrocław, który w jakimś stopniu próbuje to zrealizować. Tylko u nas (i w wielu innych krajach) jest jeszcze ten nieszczęsny problem obowiązującego prawa, o którym Grahamowi nawet nie przyszło do głowy wspomnieć. W Polsce oprócz nerdów i inwestorów trzeba jeszcze w takie miejsce ściągnąć księgowych / doradców podatkowych / prawników. A tacy ludzie wolą chyba pracować już dla dużych firm, a nie męczyć się ze start-upami. Abstrahując od nierealnej w najbliższych latach radykalnej zmiany prawa, przydałby się chociaż taki przepis jak w UK – nie musisz nic robić, żeby otworzyć firmę. Po prostu zaczynasz coś robić. Jeśli po pół roku chcesz to ciągnąć dalej, to wtedy się martwisz o papierki. Jeśli Ci nie wyjdzie, rozmyślisz się, albo będziesz miał inny pomysł, to po prostu zaczynasz od nowa.
wiesz, graham jest w stanach. i pisze o stanach. kiedyś gdzieś czytałem, że u nich firmę się zakłada w 30 minut.
co do księgowych/whatever. wydaje mi się, że oni mogą pracować “zdalnie”.
moi księgowi są dosyć daleko ode mnie. po prostu raz w miesiącu jeżdżę do nich i faktury zawożę plus podpisuję co trzeba.