nie lubię mercedesów. zdarzyło mi się tym jeździć i uważam, że są:
- przereklamowane
- za drogie
- niewygodne
ale. jest 1 mercedes który mi się podoba. mercedes slr mclaren.
drugi owoc współpracy mercedes-benza z mclarenem (pierwszy, mercedes mclaren f1 był szybki i imponujący, ale brzydki) jest po prostu śliczny:
taki powstał, był i był cudowny.
jeśli ktoś nie wie – slr jest to wskrzeszona nazwa – slr'y powstawały w latach 50 i były to bardzo szybkie samochody wyścigowe.
jednym z najsłynniejszych, był mercedes slr, który w 1955 wygrał wyświg mille miglia. miał wtedy numer 722.
na pamiątkę tego egzemplarza i wspaniałego zwycięstwa, merceder wypuścił drugiego nowego slr'a: mercedes slr 722 edition.
wygląda groźniej:
a co potrafi? z tego samego silnika co w slr'rze z 2004, wyciągnięto więcej koni: 650 zamiast 617.
efekt? 62 mile na godzinę (coś koło 100km/h) już po 3.6 sekundy! (poprzedni slr był gorszy o 0.2 sekundy). 124 mile (200km) “wyciąga" już po 10.4 sekundy!
prędkość maksymalna: 337 km/h.
cechą charakterystyczną poprzedniego slr'a było (poza fenomenalnym przyspieszaniem) świetne hamowanie.
w 722 jeszcze to poprawiono instalując nowe, większe tarcze. nie mam dokładnych danych o hamowaniu 722, ale poprzedni slr potrafił zahamować z 62 mil na godzinę na dystansie niecałych 35 metrów, generując opóźnienie 1.3g (jeśli wartość nic wam nie mówi – pojazd przyspieszający z 1.3g osiągnąłby 100km/h w ciągu 2.8 sekundy!
samochód – śliczny, sporo potrafi i jest podobno miły w użyciu. jedyny minus – cena. za nowe 722 trzeba dać 650 tysięcy euro. po 1000 euro za każdego konika pod maską 🙂