jeszcze przed atakiem z 11 września 2001, fbi wiedziało, że używa mocno przestarzałej technologii. centralny system komputerowy pracował tylko i wyłącznie w trybie tekstowym, nie pozwalał na wgrywanie zdjęć czy skanów. dodatkowo – nie każdy agent miał swojego kompa – pracowali wymiennie.
system był niewygodny i niewiele dawał. więc spora część agentów nie używała go w ogóle, polegając na dokumentacji papierowej i sekretarkach.
na bazie tego została podjęta decyzja o zamówieniu nowego, zintegrowanego systemu komputerowego do śledzenia spraw, no i sprzętu.
software został zamówiony w firmie saic. niezbyt znanej, ale dosyć dużej – firma te realizuje praktycznie tylko i wyłącznie zlecenia rządowe.
prace postępowały.
w 2003 roku, mniej więcej na miesiąc przed końcem projektu, nowy szef pionu technicznego – zalmai azmi, poprosił o raport nt. stanu systemu.
to co dostał go przeraziło. system nie był gotowy nawet w połowie, nie działały nawet podstawowe funkcje.
azmi napisał raport do przełożonych. termin oddania oprogramowania został przesunięty, przeprowadzono dwa niezależne audyty. wynik audytów?
- agenci nie będą w stanie zabrać kopii dokumentów spraw “w teren"
- nie ma funkcji typu “bookmarkowanie" czy historia przeglądanch spraw/dokumentów. a bez tego nawigacja po milionach spraw, opisów, zdjęć, skanów będzie praktycznie niewykonalna.
- system nie potrafi prawidłowo sortować danych!
- fbi zamierzało odpalić nowy system w skali całego kraju jednocześnie, jedynie z minimalnymi testami. ze względu na brak planu zapasowego zasadniczo zablokowałoby to pracę całego fbi w przypadku jakiejkolwiek awarii.
- system nie zawierał funkcji archiwizujących – pojedyncza awaria mogła zaowocować nieodwracalnymi stratami danych
- kod był niekompletny i nieudokumentowany
- projekt zawierał błędy na każdym poziomie – od kontraktu, przez analizy, projekt techniczny aż po źródła
w 2004 roku projekt został finalnie zarzucony. został rozpisany następny (na jeszcze większą kwotę) i on aktualnie trwa. wykonawcą jest tym razem lockheed martin corp. a saic aktualnie oczekuje wyników kolejnego audytu na podstawie którego zostanie podjęta decyzja czy fbi ma wystąpić do sądo o zwrot kosztów.
oczywiście wina jest bo obu stronach – fbi nie dopilnowało, zmieniało założenia, przedstawione na początku założenia się zmieniały. tymniemniej postawa saic wydaje mi się dodatkowo naganna – akceptowali transze płatności, mimo, że wiedzieli dobrze, że projekt ma koszmarne opóźnienie – wychodząc z założenia, że to fbi powinna tylko dbać o powodzenie. zatrudniali do wykonania zadań po 200 programistów, mimo, że (zgodnie z tym co jeden z nich powiedział) wystarczyłoby “kilka tuzinów".
na koniec pozostaje mi się poniekąd cieszyć, że tego typu akcje są nie tylko domeną polski i informatyzacji polskich urzędów. na świecie – nawet w tych najbardziej zinformatyzowanych państwach, też tak się dzieje. tylko to chyba nie jest za dobrze.