alternatywna ścieżka kariery

ostatnio po sieci przetoczyła się lawina komentarzy do tego co opisali pracownicy firmy mcafee.

cóż tak szokującego opisali? otóż, zgodnie z prezentowaną przez nich tezą, mafie wszelkiego rodzaju zatrudniają młody hackerów w celach zarabiania na cyberprzestępczości.

podobno stosowane są metody rodem z kgb:

  • przekupywanie
  • szantaż
  • podstawianie “wabia"

i inne.

w/g autorów organizacje przestępcze werbują nawet 14 latków. zlecają im początkowo proste rzeczy – kontrola nad botnetem, rozesłanie spamu. potem zadania robią się coraz trudniejsze. i zyskowniejsze.

część kandydatów jest wybierana spośród technicznie zaawansowanych uczniós kierunków nie-informatycznych – w celu wyszkolenia i osadzenia ich w jakichś korporacjach jako “sleepers" (śpiących? jak to przetłumaczyć) – np. w celu późniejszego ataku typu szpiegostwo przemysłowe.

młodych pcha w objęcia mafii kilka rzeczy – po pierwsze – kasa. za proste zadania dostaje się relatywnie spore pieniądze, ryzyko jest niewielkie więc łatwo się wciągnąć i potem robić trudniejsze i bardziej ryzykowne rzeczy. po drugie – w sukurs mafiozom przychodzi wrodzony w nastolatkach bunt. przeciwko rodzicom, przepisom, szkole, wszystkim.

wstąpienie do gangu i ddosowanie serwisów nowoczesnym odpowiednikiem zapijania się starszych pokoleń? no cóż – przynajmniej są z tego pieniądze 🙂

jak się obronić przez 100000 ataków miesięcznie?

w zeszłym roku microsoft odnotował średnio 100 tysięcy ataków na swoją sieć i serwisy miesięcznie. to oznacza, że co 30 sekund ktoś próbuje się włamać lub zhackować ich sieć.

to całkiem sporo.

jednocześnie – firma z redmond mocno promuje wśród pracowników korzystanie z ras'a – w dużym skrócie – to taki vpn.

mając taką ilość ataków, taką ilość ludzi którzy nie lubią firmy – jak się zabezpieczyć? na ten temat napisał ostatnio martin heller w internetowym wydaniu computer worlda.

warto ten artykuł przeczytać choćby po to by podchwycić pewne pomysły/idee.

świat się kończy – apple sprzedaje tanie komputery

tanie, to może za dużo powiedziane. ale “tańsze"  – już nie.

ed burnette z zdnet'u porównał ceny laptopów: apple i dell. najpierw takie mocno “wypasione" a potem wersje tańsze, prostsze.

starał się dobrać maksymalnie zbliżone konfiguracje – oczywiście idealnie takich samych się nie da.

wynik?

w segmencie high-end apple za $2699 sprzedaje to co dell za $3222. różnica w cenie: $523. za ten pieniądze dell dorzuca lepszą rozdzielczość, wifi obsługujące 802.11a i gwarancję w domu.

802.11a mnie nie obchodzi. gwarancja w domu. no cóż. niby miłe, ale akurat mam pewnie doświadczenia z serwisem della, więc powiem tylko: to nie jest tak piękne jak na to wygląda. wyższa rozdzielczość natomiast to zdecydowany plus.

natomiast apple mimo niższej ceny też dał radę wstawić coś czego konkurencja nie dała: kamerę do wideokonferencji, podświetloną klawiaturę, dłuższy support (90 zamiast 30 dni) oraz fakt iż ich laptop jest mniejszy i lżejszy.

kamera – fajna. przyda się może jak będę miał więcej znajomych z kamerami. podświetlana klawiatura – mogę żyć bez tego – na klawisze i tak nie patrzę. support – obym nie potrzebował. ale fakt, że jest lżejszy mocno do mnie przemawia.

potem było porównanie lapów tańszych.

tym razem dell zaproponował rozwiązanie o niższej cenie: $1037, a apple o ciut ($187) wyższej: $1224.

i znowu są pewne rzeczy dodawane. w dellu dorzucili więcej portów usb (4 zamiast dwóch). sorry, ale jakoś mnie to nie wzrusza. korzystam z jednego – maksymalnie dwóch.

apple natomiast za te 187 dolarów dorzucił: kamerę, dłuższy support, oraz znowu – lap jest mniejszy i lżejszy.

i muszę przyznać, że oferta apple'a wygląda zdecydowanie lepiej. nie lubię tej firmy. uważam ich taktyki, zagrania i sposób postępowania z ludźmi za fatalny. maci ogólnie uważam za pomyłkę i dno. ale nie zmienia to faktu, że dają więcej w tej samej cenie, lub tyle samo za mniejszą cenę. czyli są lepszym wyborem. nawet jeśli docelowo będziemy na tym używać windowsa czy linuksa.

nowości w postgresie 8.2 – … nieblokujące tworzenie indeksów

ta poprawka mnie osobiście ratuje życie, ale mam świadomość, że tyczy się relatywnie niewielkiej ilości osób.

tworzenie indeksu (create index, create unique index) jest operacją blokującą.

w czasie tworzenia wszelkie operacje insert/update/delete na tabeli na której jest robiony indeks są wstrzymane.

zazwyczaj nie jest to problem – create index trwa np. kilka sekund. ale pojawia się problem co z większymi bazami, np. serwisami aukcyjnymi. tabele są spore, ruch jest non stop. jeśli np. zakładałbym indeks na tabeli “aukcje" w której jest kilkadziesiąt milionów rekordów, to tworzenie indeksu może spokojnie potrwać kilkanaście minut.

a w tym czasie wszystkie insert/update/delete by były wstrzymane. co oznacza, że jak ktoś będzie chciał dodać nową aukcję, to będzie czekał, czekał, a po 3 minutach przeglądarka go rozłączy i wyświetli komunikat o time-out'cie. cienko. rzekłbym nawet, że fatalnie.

czy nic nie da się zrobić? wcześniej – nie dawało sie. ale teraz jest lekarstwo:

# CREATE INDEX CONCURRENTLY ble ON tabelka (pole);
# CREATE UNIQUE INDEX CONCURRENTLY ble_u ON tabelka (pole, inne_pole);

indeksy tworzone z klauzulą CONCURRENTLY nie blokują zapisów! czyli wszystko działa tip-top.

haczyki? zawsze są. najważniejszy jest taki, że tworzenie indeksów w ten sposób jest wolniejsze. ale to za bardzo nie przeszkadza.

z innych rzeczy:

  • polecenie reindex nie porafi użyć “concurrently"
  • jeśli create index concurrently się wywali – w systemie zostanie tworzony indeks zawieszony w dziwnym stanie – niby jest, ale system z niego nie korzysta – przed ponowieniem próby założenia tego indeksu trzeba go skasować.
  • jeśli tworzymy indeks typu UNIQUE, to warunki unikalności są sprawdzane w trakcie tworzenia indeksu (dokładniej to w czasie drugiej fazy tworzenia indeksu). dzieje się tak mimo faktu iż nieistniejący jeszcze indeks nie może być użyty do wyszukiwania. jeśli w trakcie tworzenia indeksu polecenie create unique indeks wykryje powtarzające sie wartości – wywali się – i tu trzeba będzie skasować popsuty indeks (vide punkt wyżej)
  • można robić nieblokująco zarówno indeksy zwykłe jak i wielopolowe, funkcyjne czy częściowe.
  • można robić jednocześnie wiele indeksów w sposób nieblokujący, z tym, że nie więcej niż jeden na tabelę.
  • zwykły create index może być użyty w transakcji, ale create index concurrently – już nie.
  • tak samo jak przy zwykłych indeksach, tak samo przy tworzeniu nieblokującym nie są dopuszczone zmiany definicji tabeli na której tworzymy indeks

jak widać jest to funkcjonalność lekko (w/g mnie) jeszcze niewygładzona, ale zakładam, że rzeczy typu – pozostający “cień indeksu" po błędnym indeksowaniu – zostaną wyeliminowane dosyć szybko.

a poza tym – fenomenalna funkcjonalność. od zawsze mi jej brakowało.

czy pisuar może być ładny?

zapewne większości moich czytelników zdarzyło się kiedyś korzystać z pisuaru. lotniska, dworce, restauracje, centra handlowe.

czy zastanowiliście się kiedyś czy da się zrobić pisuar ładny? pewnie nie. nie tylko wy – większość ludzi o tym nie myśli. ale kilka osób tak. dzięki pomysłom tych ludzi mamy prawdziwe dzieła sztuki – nawet jeśli jedyną sztuką jaką zobaczą będzie trafienie do środka po kilku (nastu) piwach.

“capture the flag” – w rzeczywistości.

kanadyjczycy zorganizowali sobie sesję “capture the flag" w toronto. w zabawie wzięło udział 1200 osób (z czego kilka co widać na filmiku nie za bardzo wiedziało o co chodzi:)

dla tych co nie wiedzą to co jest capture the flag.

dwa zespoły ukrywają na swoim terenie flagi. cel jest prosty – znaleźć flagę przeciwnika, przechwycić i dostarczyć do swojej bazy.

do tego dochodzą dodatkowe reguły, ale one są tylko po to by nie było za łatwo, no i aby nie dochodziło do scysji.

ctf pochodzi z gier komputerowych – dokładniej z jednego z dodatków do quake'a. o tym, że ktoś w to gra w świecie poza-komputerowym nie słyszałem, ale skala zabawy w kanadzie sugeruje, że ktoś gdzieś kiedyś pewnie grał w mniejszej grupie 🙂 ogólnie – kawałek fajnej zabawy.

czym się zajmuje microsoft?

ostatnio wszyscy jakoś zapomnieli, że microsoft ma wielki dział r&d.

nowe produkty i usługi stały się domeną malutkich firm (wykupywanych potem przez google'a i yahoo) albo google'a i yahoo.

a microsoft? oni nadal tam są. mają kasę i przeznaczają sporą jej część na badania i rozwój.

jeden z managerów r&d podzielił się ostatnio z informationweek‘iem informacjami o najlepiej rokujących projektach z ogólnie pojętego “bezpieczeństwa komputerowego":

  • ghostbuster – zaawansowany program wykrywający rootkity. najprawdopodobniej będzie oddzielnym produktem i nie zostanie włączony w windows.
  • shield – rodzaj firewalla, z tym, że pracujący na danych warstwy aplikacji, chroniący przez błędami. jak rozumiem działa to tak, że shield pobiera listę problemów (vulnerabilities) i odpowiednio chroni system przez programami wykorzystującymi te błędy.
  • suremail – potencjalne rozwiązanie rzadkiego problemu 🙂 panowie estymują, że 1% maili ginie bezpowrotnie w systemach pocztowych. suremail ma być mechanizmem pozwalającym programowi pocztowemu nadawcy wiedzieć czy mail faktycznie dotarł do inboxa odbiorcy
  • vigilante – program służący do wykrywania ataków typu zero-day poprzez analizę ruchu i honey-poty
  • xfi – rozszerzenie istniejących mechanizmów pozwalające w bezpieczniejszy sposób uruchamiać programy/kod ściągnięte z sieci – takie jak np. plugin'y, kodeki i inne.
  • soft wykrywający phishing poprzez sprawdzanie do jakich serwisów są wysyłane (http/post) dane i w przypadku sytuacji anormalnych – alertowanie

jak widać panowie z redmond nie próżnują i ciężko pracują. czy wreszcie na windows będzie bezpieczniej? oby.

sofa – pogromca supermana?

przeczytałem ostatnio o interesującym … materiale. tak. mam na myśli takie coś z czego robi się obicia do sof/foteli/krzeseł/czegokolwiek.

co w nim fajnego? jest zrobiony z użyciem jakichś tam psiejsko-czarodziejskich technologii. i nie daje się pobrudzić. nie przyczepiają się do niego włosy zwierzaków, zmycie plam – w tym tych po winie czy kredkach – jest trywialne, nie trzymają się go brzydkie zapachy. po prostu cud dla każdej osoby mającej w domu zwierzątko futrzane (koty, psy) czy dzieci które brudzą (czyli zasadniczo każdy rodzic).

materiał nazywa się “crypton" (stąd tytuł postu) i jest dostępny z tego co wyczytałem na razie tylko w stanach.

jeśli chodzi o cenę – no cóż. nie mam porównania w ogóle do cen materiałów w polsce, ale 1 jard (około 110 centymetrów) z beli o szerokości 54 cali (137 cm) kosztuje $52 (plus transport). oczywiście materiał jest dostępny w szerokiej gamie kolorów, wzorów itd, itd.

na stronie materiału/producenta można pooglądać, poczytać, kupić a także zobaczyć krótki film (w cienkiej jakości niestety) pokazujący jak to działa.

no cóż. chyba zacznę zbierać kasę. dzieci mam. futrzaków nie, ale sam też czasem coś rozleję czy zaplamię.