czy napiszę o jobsie i jego otwartym liście do riaa? nie. w/g mnie to tani chwyt pod publiczkę.
o kolesiu z linspire który zażądał od jobsa czynów a nie gadania? też nie. to jest koleś który w ogóle się w świecie nie liczy i wykorzystuje sytuację aby zdobyć chwilę “widoczności antenowej".
o czym więc?
otóż – dosyć nieoczekiwanym sojusznikiem okazała się być firma emi. kojarzycie? 3 na świecie wydawca muzyki (biorąc pod uwagę wartość sprzedaży). w ich “portfolio" wchodzą takie grupy/wykonawcy jak kate bush, pet shop boys, paul mccartney, tomoyashu hotei, massive attack, iggy pop, nick cave and the bad seeds, coldplay, queen, robbie williams, radiohead, depeche mode, liz phair, tina turner, the beach boys, enigma, the rolling stones, kraftwerk, david bowie, ub40, pink floyd, moby, gorillaz, sarah brightman, lenny kravitz, iron maiden, blur, the chemical brothers, koЯn, beastie boys, the beatles czy placebo. a to nawet nie jest połowa artystów tworzących w barwach emi.
co takiego zrobiło emi? otóż emi od jakiegoś już czasu sprzedaje muzykę swojej trzódki (małej jej części na razie) całkowicie bez żadnych ograniczeń, drm'ów czy innego badziewstwa. i jak mówią – oni są zadowoleni i klienci sa zadowoleni.
podobno już teraz planują sprzedaż całości swojej dyskografii w takiej właśnie bez-drm'owej postaci.
jak widać – wyłomy się pojawiają nawet w, zdawałoby się monolitycznej, strukturze riaa.