Month: February 2007
wii odchudza
3 grudnia zeszłego roku pewien koleś zaczął eksperyment.
chciał sprawdzić czy regularne granie, dzień w dzień, 30 minut w wii sports – przy braku jakichkolwiek innych modyfikacji życia, wpłynie na jego wagę.
prowadził bardzo dokładne zapiski, badał się 3 razy dziennie, porównywał sporo rzeczy. efekt – to działa!
nie jest to spadek jakiś powalający – w ciągu 6 tygodni schudł 9 funtów (4kg). ale – jest to zdecydowanie najprzyjemniejsza metoda chudnięcia jaką mogę sobie wyobrazić.
na jego stronie są wykresy, zdjęcia, liczby. wszystko co może interesować ludzi którzy chcieliby połączyć przyjemne z pożytecznym – czyli pograć dla utraty wagi.
uwaga – do nie działa na playstation/xbox'ie. tylko na wii! więc sesja urban reign na playstation 2, po godzinach pracy – no cóż. to się nie liczy jako chudnięcie.
ford sprzedał aston martina
angielska marka – legenda: aston martin, została sprzedana przez właściciela – koncern ford, innej wielkiej firmie. tyle, że nie motoryzacyjnej.
nowym właścicielem jest konsorcjum produkujące dobra luksusowe. nazwa: lvmh. rozwija się na Louis Vuitton, Moet, Hennessy.
czyli – luksusowe walizki, szampan, koniak. do tego teraz dojdą luksusowe samochody sportowe.
nowy nabywca – lvmh – jest firmą francuską. czy to oznacza, że ludzie nie kupujący aut francuskich będą teraz kręcili nosem na db9?
potwór
co to jest? waży 1500 funtów (680kg). ma silnik o mocy 1200 koni (silnik waży 2/3 masy całości). i dwa koła.
to jest motocykl. tak jakby.
zbudował go facet któremu “został" silnik od monster trucka – 8.2 litra z doładowaniem. jest to zasadniczo wariacja na temat dodge'a tomahawka (silnik z vipera, z doczepionymi kołami) – z tym, że jeszcze mocniejsza.
w/g prostych wyliczeń, bez znajomości rozkładu przełożeń i dokładnej masy, wynika, że motocykl te, startując w wyścigu na 1/4 mili zaliczyłby ten dystans w 6.27 sekundy, mając na końcu trasy prędkość 217 mil na godzinę (350 km/h).
osobiście bałbym się pojechać czymś takim:
teoria strun ma szansę być dowiedziona lub obalona
od razu uprzedzam – nie znam się na fizyce. jest spora szansa, że w tym wpisie walnę kilka bzdur, dlatego prosiłbym czytaczy ze znajomościa fizyki o korygowanie (illi to do ciebie!).
w dużym skrócie: fizyka zdefiniowała kilka różnych praw i reguł. niestety – nie zawsze one ze sobą współgrają. w szczególności taka mechanika kwantowa kłóci się z praktycznie każdą inną teorią/prawem fizycznym.
od dawna fizycy starają się wysnuwać teorie “wszystkiego". czyli takie które pozwolą w logiczny sposób połączyć to co wiemy i to co widzimy w jedną spójną całość. tak aby jedna teoria udawadniała i mechanikę kwantową, i grawitację i inne cuda.
jedną z najbardziej obiecujących teorii jest teoria strun. nie wnikając w szczegóły czego ona się tyczy, teoria ta miała jedną kolosalną wadę. była nieudowadnialna.
nie chodziło o to, że były doświadczenia które jej przeczyły. nie dało sie przeprowadzić doświadczeń potwierdzających lub negujących tę teorię.
do teraz.
połączona grupa naukowców z kilku uniwersytetów w stanach wymyśliła metodę przeprowadzenia testu negatywnego. czyli takiego testu który nie może udowodnić, że teoria strun jest prawdziwa, ale może dowieść, że nie jest prawdziwa – o ile faktycznie nie jest prawdziwa.
jest to olbrzymie osiągnięcie – do tej pory nikomu się nie śniło żadne doświadczenie które mogłoby nam cokolwiek powiedzieć o tej teorii.
na razie zresztą – to doświadczenie musi poczekać. do otwarcia nowego cyklotrony w szwajcarii.
wpływ tego doświadczenia na codzienne życie przeciętnego człowieka jest znikomy. ale – im więcej będziemy wiedzieć (my jako ludzkość) tym więcej będziemy mogli zrobić. a to już może dać ciekawe konsekwencje – za te kilkanaście/dziesiąt lat.
nowy materiał na obudowy komórek (telefonów)
komórki się brudzą, rysują, uszkadzają. da się zrobić bardziej odporne, ale to zazwyczaj powoduje, że obudowy stają się cięższe, toporniejsze.
czy da się inaczej?
nokia właśnie wystąpiła o patent na nowy materiał do obudów komórek.
materiał ten jest zbliżony strukturą do diamentu. do tego tani i bio-degradowalny! proces produkcji brzmi skomplikowanie, ale działa w niskich temperaturach – więc produkcja nie jest podrażana przez podgrzewanie i izolację.
powstały materiał jest bardzo odporny, ale także gładki w dotyku. przewodzi prąd – więc nie zbiera prądów statycznych – a to oznacza, że nie brudzi się tak łatwo. powierzchnia wygląda i błyszczy się jak polerowany metal – a więc bardzo sympatycznie. a jak już się znudzi – zawsze można skompostować. fajnie. kiedy pierwsze komórki w takich obudowach?
nowa wersja znanego systemu operacyjnego
ars technica opublikowała test nowej wersji pewnego znanego systemu operacyjnego. nie chodzi o windows vista. nie chodzi też o macos'a czy linuks. jaki więc to system? amigaos. a dokładniej wypuszczona niedawno (pod koniec grudnia 2006) wersja 4!.
opis obejmuje zarówno opis sprzętu (amigaone, na procesorze powerppc), systemu jako takiego – w tym unikatowego dla amigaos'a systemu przełączania aplikacji pełnoekranowych, aplikacji – zarówno tych “internetowych", jak i standardowych aplikacji offline – pakietów do grafiki, edycji tekstu, media playery, dtp.
konkluzja nie jest oczywista – jako system do standardowej pracy się raczej nie nada. ale ma przyjemną cechę – bardzo niskie zużycie zasobów. dzięki czemu można mieć uruchomione wszystko co potrzebne do “sieciowania" plus aplikacje użytkowe, wszystkie śmigające, a wszystko razem mieszczące się w 256mega ramu.
nowy chip dla komórek
broadcom obwieścił, że udało się upchnąć obsługę wifi, bluetooth'a i radia fm w jednym chipie. efekt? za jakiś czas (szacuję, że tak za 2 miesiące) kolejny wysyp jeszcze mniejszych i cienszych komórek z obsługą tych 3 technologii bezprzewodowych.
nowe, mniejsze komórki, to średni news, ale musze przyznać, że broadcom mi zaimponował – jeszcze całkiem niedawno każdą z tych funkcjonalności musiał robić oddzielny układ, w dodatku duży. a teraz? jeden. mały. energooszczędny. i tani.
coca cola jako sos?
znalazłem ostatnio przepis na kurczaka w coca-coli.
stwierdziłem, że zrobię. wynik wstępny: dobre. spodziewałem się czegoś tragicznego, a wyszło całkiem całkiem. na tyle dobrze, że będę dalej testował (co jakiś czas) jak najlepiej udoskonalić przepis.
tym razem – jako, że była to tylko próba – nie ma zdjęć.
ale przepis jest ultra trywialny.
pierś kurczaka (ilość zależna od apetytu). wrzucamy w brytfannę wysmarowaną masłem (używam szklanej, ale dowolna się nada).
osobno przygotowujemy sos: mieszamy coca-colę z … ketchupem. w proporsji 1:1. czyli – filiżanka coli, filiżanka ketchupu.
sosu musi być tyle by po wlaniu do brytfanny przykryło kurczaka w całości.
do tego trochę soli i pieprzu – do smaku. sam użyłem ketchupu hellmannsa – ostrego. oczywiście cola standardowa, a nie żaden “light".
brzmi mało ciekawie? poczekajcie aż zmieszacie colę z ketchupem. wygląda zdecydowanie tak sobie.
ale, przemóżcie się. mieszankę kurczak w sosie, zostawcie gdzieś na boku na kilka godzinek. później: piekarnik na 180 stopni, 40 minut pieczenia i gotowe.
do tego jakiś dodatek typu ryż i już.
całość jest prosta jak gwóźdź. i całkiem (szokujące) smaczna.
otwieranie samochodów piłką tenisową
strasznie mi się spodobało, że amerykanie czują się przerażeni, bo ktoś tam pokazał jak otworzyć samochód przy pomocy piłki tenisowej.
podczas gdy dokładnie tej samej techniki użyto w drugiej części psów pasikowskiego, gdy franzowi, wolfowi i młodemu ukradziono na stacji benzynowej samochód, po czym oni kradną inny by gonić złodziei. to był rok 1994. i już wtedy była to stara sztuczka.