wybrałem się wczoraj do kina. po obejrzeniu zwiastunów, zobaczeniu kto rezyserował i kto gra lexa luthora stwierdziłem, że muszę zobaczyć. dodatkowo wynik 7.2 na imdb sugerował interesujące kino.
i co? i zawiodłem się.
tu wstawiam (po raz pierwszy na blogu) page spacer – chcesz czytać dalej – wejdź dalej. ale tam są szczegóły z filmu, jak nie widziałeś mogą ci popsuć oglądanie.
film nie jest całkiem zły. ale jak na film o superbohaterze było zdecydowanie za mało akcji. film mi się bardzo dłużył – niby to nie dziwne przy 2.5 godziny, ale np. zarówno pierwsza jak i druga część ojca chrzestnego trwały sporo dłużej a jednak nie czuło się takich dłużyzn.
pomysł lexa luthora wydaje się być dziwny – ja rozumiem, że bad-guye z komiksów rzadko kiedy byli logiczni, ale pomysł by budować nowy kontynent z kryształu (!) wydaje mi się zbyt udziwiony.
dodatkowo – to co mnie całkiem “rozwaliło" – superman jest nieodporny na kryptonit. stanął na “wyspie", dostał w szczękę od lexa i odleciał na kilka metrów. już nie dał rady się podnieść (tzn. ok, kopali go itd, ale jakoś nie wyglądał na zdolnego do rześkiego powstania i dalszej walki).
a potem co? psiejsko-czarodziejsko podnosi całą wyspę pełną kryptonitu i ją unosi? get-real! gdyby faktycznie kryptonit tak go osłabiał to nie dałby rady. i ja wiem, że przedtem się naładował energią słoneczną – ale przecież jak pierwszy raz przyleciał na wyspę (i dostał wpierdzil od chłopaków lexa) to nie leciał chyba “na rezerwie"?
wiem, że czepianie się komiksów o brak realizmu jest bez sensu. ale chyba w obrębie wybranej i opisanej rzeczywistości mogliby chyba jednak trzymać się trochę bardziej własnych zasad?
czyli tak – za długi, wewnętrznie niespójny, zbyt udziwniony.
co mi się podobało?
kevin spacey jako lex. ale to może takie moje spaczenie bo kevina ubóstwiam i każda jego rola mnie powala (podejrzanych widziałem mocno dwucyfrową ilość razy).
kilka żarcików – “były chyba dwa psy", “i pamiętajcie – samoloty to statystycznie nadal najbezpieczniejszy środek transportu". “to ptak, nie, samolot".
i to chyba na tyle. lois nie wyglądała ani na agresywną dziennikarkę ani na matkę. teri hatcher w serialu była zdecydowanie lepsza.
łącznie – w skali 1-10 oceniłbym na 3, ale za kevina i moje spaczenie na niego, dam 4 punkty.
Taak, serial był dobry. Naprawdę go lubiłem.