oczywiście "szkodliwe" a nie szkodliwe.
problemem jest wii-mote – bezprzewodowy kontroler do konsoli.
okazuje się, że ludzie tak się zapamiętują w grze, że … dzieją się rzeczy mało symaptyczne:
- kontroler wylatuje z ręki i rozbija stolik (szklany) czy telewizor
- zamachy wirtualnymi kijami, bilami czy pięściami są tak intensywne, że grający nie zauważa, że jest za blisko ściany. dużo za blisko … auuu
- zamach trafia … w osobę obok.
nintendo najpierw wydało ogólną prośbę do graczy by trochę się uspokoili grając, potem po prostu dostarczyli lepsze "smycze" którymi się przypina wii-mote'a do ręki (część graczy z nich jednak nie korzysta argumentując, że utrudniają).
a co zrobili potem? nic. cieszą się z darmowej reklamy: "wii i gry na nim są tak świetne, że gracze zapominają o rzeczywistym świecie" – czy można sobie wyobrazić lepszą reklamę? ciężko by z tym było.
no cóż – ja sobie wii kupię, ale zastanawiam się czy nie pójść w ślady niektórych graczy którzy wymyślają mocniejsze więzy między ręką a wii-mote'em – klej, rękawice, taśma klejąca.