tanie, to może za dużo powiedziane. ale “tańsze" – już nie.
ed burnette z zdnet'u porównał ceny laptopów: apple i dell. najpierw takie mocno “wypasione" a potem wersje tańsze, prostsze.
starał się dobrać maksymalnie zbliżone konfiguracje – oczywiście idealnie takich samych się nie da.
wynik?
w segmencie high-end apple za $2699 sprzedaje to co dell za $3222. różnica w cenie: $523. za ten pieniądze dell dorzuca lepszą rozdzielczość, wifi obsługujące 802.11a i gwarancję w domu.
802.11a mnie nie obchodzi. gwarancja w domu. no cóż. niby miłe, ale akurat mam pewnie doświadczenia z serwisem della, więc powiem tylko: to nie jest tak piękne jak na to wygląda. wyższa rozdzielczość natomiast to zdecydowany plus.
natomiast apple mimo niższej ceny też dał radę wstawić coś czego konkurencja nie dała: kamerę do wideokonferencji, podświetloną klawiaturę, dłuższy support (90 zamiast 30 dni) oraz fakt iż ich laptop jest mniejszy i lżejszy.
kamera – fajna. przyda się może jak będę miał więcej znajomych z kamerami. podświetlana klawiatura – mogę żyć bez tego – na klawisze i tak nie patrzę. support – obym nie potrzebował. ale fakt, że jest lżejszy mocno do mnie przemawia.
potem było porównanie lapów tańszych.
tym razem dell zaproponował rozwiązanie o niższej cenie: $1037, a apple o ciut ($187) wyższej: $1224.
i znowu są pewne rzeczy dodawane. w dellu dorzucili więcej portów usb (4 zamiast dwóch). sorry, ale jakoś mnie to nie wzrusza. korzystam z jednego – maksymalnie dwóch.
apple natomiast za te 187 dolarów dorzucił: kamerę, dłuższy support, oraz znowu – lap jest mniejszy i lżejszy.
i muszę przyznać, że oferta apple'a wygląda zdecydowanie lepiej. nie lubię tej firmy. uważam ich taktyki, zagrania i sposób postępowania z ludźmi za fatalny. maci ogólnie uważam za pomyłkę i dno. ale nie zmienia to faktu, że dają więcej w tej samej cenie, lub tyle samo za mniejszą cenę. czyli są lepszym wyborem. nawet jeśli docelowo będziemy na tym używać windowsa czy linuksa.