oczywiście nie chodzi tu o prawdziwych bogów. jedynie o ich ludzkie odpowiedniki.
paramount pictures rozwiązało umowę z tomem cruisem. rzecz nie do pomyślenia. człowiek którego jeden film zarobił dla wytwórni dwukrotnie więcej niż 12 pozostałych filmów razem wzięte (rok 2005, film z cruisem to oczywiście wojna światów, z łącznymi przychodami około 560 milionów dolarów). i ten człowiek zostaje zwolniony z pracy.
czemu?
przez swoje zachowanie, komentarze i postawę wobec świata i ludzi.
cruise znany jest z tego, że należy do kościoła scjentologicznego. i broni go wszędzie. i utożsamia się w 100% z naukami hubbarda.
zdażyło mu się publicznie zaatakować brooke shields która przyznała sie do przyjmowania antydepresantów aby wyjść z depresji po urodzeniu dziecka.
zdażyło mu się tracić zimną krew przy żartach (niskopoziomiowych, to fakt) dziennikarzy.
zdażyło mu się wymuszać zmiany w puszczaniu filmów (south park) ze względu na to, iż zawierały żarty z jego religii.
okazało się, że aktualny właściciel firmy viacom (która jest właścicielem paramountu) zirytował się tym i zarządził rozwiązanie umowy.
za cruisem ujęło się sporo osów. znany producent jerry bruckenhaimer stwierdził, że cruise nadal jest największą gwiazdą. ale powszechny odbiór sytuacji jest taki, że o ile cruisowi się należało “dostać", o tyle jest to także pokazanie światkowi gwiazd filmowych, że nie są wszechmocne.
wśród komentarzy do zdarzeń przewija się myśl, że poziom odrealnienia gwiazd filmu jest niesłychany. i cios w toma ma pokazać, że są tacy co nie zawahają się przez każdym krokiem by utrzymać pewien poziom i dyscyplinę. co z tego dalej wyniknie? zobaczymy. osobiście stawiam na to, że za chwilę tom zagra u kogoś innego, ale długofalowo spodziewam się znacznego ograniczenia sum na kontraktach gwiazd.