zgodnie z opublikowanymi ostatnio statystykami rosja wyprzedziła arabię saudyjską i jest teraz największym producentem ropy na świecie.
informacja ta ma dla przeciętenego zjadacza chleba niewielkie znaczenie.
istotne jest jednak kilka stron tego.
po pierwsze – okazuje się, że stosowana przez moskwę od kilku lat polityka renacjonalizacji zakładów wydobywczych i przetwórczych się opłaciła.
po drugie – wydarzenie to jest bardzo szeroko komentowane w samej rosji.
i to na tyle jeśli chodzi o dobre informacje dla rosji. czas na “drugą stronę medalu".
arabia saudyjska od zawsze znana była z tego, że w bardzo krótkim czasie potrafiła zwiekszyć wydobycie. przepis na to był prostu – zawsze wydobywali mniej niż by mogli. dzieki czemu mogli szybko “skoczyć" do góry. teraz też mogą.
główną przyczyną zmiany pozycji lidera jest fakt iż arabia saudyjska jest częścią opec, a ten nakłada na kraje uczestniczące limity wydobywcze. w rosji tego nie ma.
i ostatnie dwa spostrzeżenia
– rosja “jedzie po bandzie". nie mają marginesu powyżej którego mogliby zwiekszyć wydobycie. teraz zwiększanie może się okazać wręcz niemożliwe. a arabi (nie tylko z arabii saudyjskiej) mają takie możliwości.
– każdy kraj wydobywający dużo ropy wiele na tym zyskuje. zwłaszcza przy obecnych cenach – do $70 za baryłkę, co oznacza, że rosja, która w czerwcu wydobyła 9.236 miliona baryłek, może zarobić na tym do 600 milionów dolarów. tyle, że te pieniądze (biorąc pod uwagę wcześniejsze sytuacje) zostaną najprawdopodobniej rozkradzione lub zmarnowane. a szkoda – 600 milionów dolarów, rozsądnie zainwestowane mogłoby przynieść kolosalne zyski na przyszłość (nie mówię o zyskach w rozumieniu pieniędzy, chodzi mi o inwestycje strukturalne, drogi, szkoły, itd.).
na razie – pozostaje się cieszyć radością sąsiadów. pozostaje pytanie kiedy arabowie przestaną się tak limitować?