przeczytałem o pewnym interesującym procederze. nie wiem czy mogę go określić zaskakującym. na pewno jest mało sympatyczny.
mianowicie. w chinach, wojsko zajmuje się pobieraniem narządów od dawców będących więźniami w ichniejszych więzieniach.
nic szokującego? no cóż. może i tak. dopóki sie nie dopowie, że nie jest to pobieranie dobrowolne!
pobrane narządy są używane lokalnie lub eksportowane.
pojawił się nowy rodzaj turystyki: przeszczepowa. ludzie z bogatych krajów jeżdżą do chin by przejść tam transplantację. z samej kanady podobno ponad 100 osób było na takiej “wycieczce". a ilość chętnych rośnie.
raport na ten temat został przygotowany przez ludzi którzy znają realia – david kilgour (były sekretarz stanu kanady, odpowiedzialny za region azji i pacyfiku), oraz david matas – prawnik zajmujący się kwestią praw człowieka.
w/g ich raportu w chinach jest kilkadziesiąt (kilka tuzinów) szpitali i więzień zamieszanych w ten proceder – czyli ciężko to nazwać odosobnionym przypadkiem.
co jeszcze? no cóż. autorzy raportu sugerują objęcie chin zakazem eksportu leków zapobiegających odrzucaniu przeszczepów, oraz oskarżanie ludzi którzy wyjeżdżają do chin w celu wykonania transplantacji od nie-dobrowolnych dawców. tyle, że sami mają wiedzę o tym, że oba te postulaty nie mają szans – przeciwko chinom nikt dziś nie wytoczy takich “dział" – za duża to gospodarka. a udowodnienie tego, że przeszczep był od nie-dobrowolnego będzie baaaaaaaardzo trudne.
człowiek człowiekowi wilkiem? ale nie obrażajmy wilków.