nereczkę? płuco? serduszko? chińskie, ale działa.

przeczytałem o pewnym interesującym procederze. nie wiem czy mogę go określić zaskakującym. na pewno jest mało sympatyczny.

mianowicie. w chinach, wojsko zajmuje się pobieraniem narządów od dawców będących więźniami w ichniejszych więzieniach.

nic szokującego? no cóż. może i tak. dopóki sie nie dopowie, że nie jest to pobieranie dobrowolne!

pobrane narządy są używane lokalnie lub eksportowane.

pojawił się nowy rodzaj turystyki: przeszczepowa. ludzie z bogatych krajów jeżdżą do chin by przejść tam transplantację. z samej kanady podobno ponad 100 osób było na takiej “wycieczce". a ilość chętnych rośnie.

raport na ten temat został przygotowany przez ludzi którzy znają realia – david kilgour (były sekretarz stanu kanady, odpowiedzialny za region azji i pacyfiku), oraz david matas – prawnik zajmujący się kwestią praw człowieka.

w/g ich raportu w chinach jest kilkadziesiąt (kilka tuzinów) szpitali i więzień zamieszanych w ten proceder – czyli ciężko to nazwać odosobnionym przypadkiem.

co jeszcze? no cóż. autorzy raportu sugerują objęcie chin zakazem eksportu leków zapobiegających odrzucaniu przeszczepów, oraz oskarżanie ludzi którzy wyjeżdżają do chin w celu wykonania transplantacji od nie-dobrowolnych dawców. tyle, że sami mają wiedzę o tym, że oba te postulaty nie mają szans –  przeciwko chinom nikt dziś nie wytoczy takich “dział" – za duża to gospodarka. a udowodnienie tego, że przeszczep był od nie-dobrowolnego będzie baaaaaaaardzo trudne.

człowiek człowiekowi wilkiem? ale nie obrażajmy wilków.

dell strikes back

dell (firma) od jakiegoś czasu nie za dobrze przędzie. tzn. – nie za dobrze w swojej lidze. bo cały czas mają jakieś 60 miliardów rocznego obrotu, są drugim na świecie producentem pecetów i laptopów.

ale, klienci się odwracają, są niezadowoleni, a konkurencja (hp) daje lepsze ceny.

ale, uwaga – nadchodzi odsiecz. z emerytury wraca założyciel – michael dell.  co prawda – ostatni raz zajmował się zarządzaniem gdy firma miała 20-krotnie mniejsze obroty (a więc była mniejsza).

okazuje się, że zarząd della podjął kilka błędnych decyzji na przełomie ostatnich lat. na tyle kiepskich, że sam fakt powrotu micheala (i w związku z tym dymisja/rezygnacja dotychczasowego szefa: kevina rollinsa) spowodował skok ceny akcji della o 3.6%!

nowy maintainer pgmemcache

jak właśnie przeczytałem na blogu neila conwaya, jest on teraz maintainerem (jakiś pomysł na tłumaczenie na polski) projektu pgmemcache.

dzięki temu, ten zapomniany nieco projekt ma szanse z powrotem wrócić do aktywnego rozwijania.

jeśli nie wiecie co to – pgmemcache jest interfejsem do memcached – interfejsem wbudowanym w postgresa. dostępnego z poziomu sql'a.

a co to memcache? rozproszony, bardzo szybki system cache'a. bazuje na przechowywaniu par (klucz, wartość) w rozproszonym środowisku (na wielu maszynach) – tylko w ram'ie – dzieki czemu jest baaaardzo szybki.

dzięki pierwszej poprawce neila, pgmemcache kompiluje się wreszcie na 8.1 i 8.2. życie stało się słodsze.

nielegalne żarówki

jakiś czas temu pisałem o tym, że nowy jork zdelegalizował tłuszcze trans (czyli upraszczając: margarynę).

dziś dowiedziałem się, że w californi chcą zdelegalizować żarówki. takie standardowe.

po co? by przyspieszyć przejście na cfl'e (tzw. “energooszczędne") lub na kolejny etap – żarówki diodowe.

oczywiście przejście na lepsze żarówki ma sens, jest pro-ekologiczne, pro-ekonomiczne i ogólnie super.

tylko mam nieprzeparte wrażenie, że przeginają. i to zdrowo.

spam, spam, spam, jajecznica i spam. i jeszcze trochę spamu

w/g ostatnich badań w grudniu 94% całej wymiany emaili na świecie stanowił spam. 94%.  rany.

i cały czas nie ma dobrej metody filtrowania. my filtry na słowa, oni modyfikują gramatykę. my bayesa, oni spam graficzny, my filtry na fingerprinty obrazków, oni obrazki z losowanymi zakłóceniami.

eh. zastanawiam się do czego dojdzie. 99%. 99.9% 99.99%?

może za jakiś czas odwrócimy działanie filtrów – wszystko co nie wygląda (na 90%) na mail sensowny – odrzucamy. tylko jak wtedy normalnie pogadać?

wygrał podróż w kosmos. i przegrał.

w 2005 roku oracle ogłosiło konkurs w którym główną nagrodą był darmowy przelot na orbitę okołoziemską organizowany przez ‘space adventures ltd.' – tę samą firmę która organizowała przeloty na międzynarodową stację kosmiczną za 20 milionów dolarów.

konkurs z wiedzy o javie wygrał niejaki brian emmett. ucieszył się, bo od dawna fascynował się kosmosem.

ale, okazało się, że nie ma tak łatwo.

wygrana została wyceniona na $138,000. a od przychodu należy zapłacić podatek. w tym przypadku – $25,000.

po jakimś czasie, poświęconym na szukanie metody obejścia problemu musiał pogodzić się z rzeczywistością. i oddać wygraną gdyż, jak powiedział, nie stać go na zapłacenie tego podatku!

oić. to musiało boleć.

musze przyznać, że postawa oracle'a mnie zdziwiła. jest dosyć powszechną praktyką, że przy loteriach z wartościowymi nagrodami, do nagrody dołącza się czek na taką kwotę by zwycięzca miał jak zapłacić podatek. co prawda od tego czeku też trzeba zapłacić podatek, ale to już mały problem (wystarczy czek na odpowiednio większą kwotę).

najnowszy (jeszcze nie zakończony) konkurs z kosmiczną nagrodą ma microsoft. ma się zacząć jakoś tak na dniach i jest częścią promocji visty. zwycięzca poleci dopiero w 2009 roku (o ile się ziszczą plany firmy rocketplane). i na dodatek do wygranej (wycenionej na $253,500) zwycięzca dostanie czek na $50,000 co powinno wystarczyć na opłacenie urzędu skarbowego.

youtube ma biznesplan!

no, powiedzmy.

youtube (a dokładniej google, do którego youtube należy) zapowiedziało model biznesowy tego serwisu. mianowicie ma on … skopiować revvera.

jeśli nie wiecie co i jak: revver do filmów które sie wgrywa dokleja reklamy i liczy kliknięcia w te reklamy. dochód z reklam jest dzielony między twórcę a serwis. przykładowy zarobek- $300, przy 50,000 wyświetleń reklamy.

youtube daje zdecydowanie większą oglądalność – ten sam film co na revverze był widziany 50,000 razy, na youtubie został obejrzany 2 miliony razy. w około miesiąc!

to powoduje, że kasa z tego może się okazać daleko lepsza. czy tak będzie – zobaczymy. dobrze wiedzieć, że wreszcie pojawił się jakiś pomysł jak na tym zarabiać – bo bez tego nawet google nie da rady utrzymywać serwisu o takim apetycie na łącze w nieskończoność.

eksperci ze świata

linkedin rozpoczął (pewnie jakiś czas temu, ale dopiero teraz się dowiedziałem) testy nowego serwisu. “eksperci". bazując poniekąd na swojej bazie użytkowników, oraz na serwisie “answers" wytypowali ekspertów z różnych dziedzin.

dzięki nowemu serwisowi można poprosić o konsultację na dowolny temat. linkedin “dostarczy" eksperta i już można z nim rozmawiać/rozwijać się/rozwiewać problemy.

nie jest to usługa darmowa – w końcu taki ekspert to raczej osoba zajęta. godzina rozmowy kosztuje $500. pierwsza. za następne płacimy tylko po $250.

oczywiście linkedin nie zachowuje całej kasy – dzieli się nią z ekspertem który odpowiadał.

muszę przyznać, że jest to interesujący pomysł – jak by nie patrzeć – mają w bazie 9 milionów osób. wraz z olbrzymią ilością zawodowych informacji o każdej z nich.

oczywiście – jeśli chcesz wiedzieć coś prostego – serwis będzie za drogi. ale jeśli np. chcesz z kimś pogadać o np. twoim biznesplanie czy strategii – może się to okazać jedną z najlepszych możliwych inwestycji.