przybyłem, zobaczyłem, poległem.
na wstępie: książki browna mi się podobają (w ramach swojej konwencji), kod przeczytałem i uznałem za typowy bestseller. proste, miłe, łatwo czytelne.
film natomiast jest … nudny. straszliwe dłużyzny, aktorzy w ogóle nie dopasowaniu do ról (choć to może tylko moja opinia).
wynudziłem się i jeszcze musiałem za to zapłacić.
natomiast!
podobno osobom które nie czytały książki film może się podobać. nie wiem – ja czytałem więc już byłem “skażony".
dodatkowo film jest strasznie układny. był reklamowany, jako najazd na chrześcijaństwo itd. a tego praktycznie tam nie ma. wręcz przeciwnie. wszystko jest pokazane tak aby nikogo nie urazić i by wszyscy byli zadowoleni.
na koniec tylko jedna rzecz. jak przy wielu innych filmach tak i tu reżyser uważa oglądającego za kretyna który nie rozumie tego co jest mówione/pokazywane i trzeba mu łopatologicznie każdą rzecz “podświetlić", pokazać, przejechać kamerą pokazując to o co chodzi. nie za bardzo chcę podawać konkretne przykłady aby nie zapsuć (?) przyjemności (?) oglądnięcia i wypatrzenia tego samemu.
kończąc: odradzam. jeśli chcecie obejrzeć by wiedzieć o czym wszyscy gadali i czy naprawdę jest taki anty-chrześcijański – poczekajcie na wersję na dvd.