Kurde. Mam w piwnicy żarówkę, ale zapala się ją jedynie kontaktem na dole. Czyli, jak wieczorem schodzę do piwnicy, to muszę zejść po ciemnych schodach i dopiero wtedy mogę zapalić światło.
Dodatkowo – dzieciaki się boją chodzić do piwnicy bo ciemno. Moja pani, marudziła kilka razy, że trzeba coś z tym zrobić. No więc zrobiłem. Pojechałem do sklepu, kupiłem kabel, przełączniki schodowe i zabrałem się za instalację. Skracając. Po 2 godzinach wyjebałem wszystko do śmieci. W ścianie mam dziury od gwoździ, dotychczasowy kontakt działa, ale już nie jest przypomocowany do ściany, ścianę mam upaćkaną jakimś chujstwem typu silikon a poziom wkurwienia przekroczył dopuszczalne normy.
Czemu, byle obszczumur spod bramu potrafi położyć kable i wbić gwoździki a ja, kurwa, nie?! Co bym nie zaczął co wymaga jakichkolwiek zdolności manualnych to muszę zrobić krzywdę sobie, komuś obok i wszystko rozwalić? To może i brzmi zabawnie, ale ja pierdolę, mam już dosyć samego faktu, że na położenie kabelka, co normalnie trwałoby 30 minut, ja tracę czas na szukanie kogoś, bo nawet jak już znajdę fachowca to mu się nie chce przychodzić do takiej małej roboty?
Dodatkowo – szukam kogoś kto mi naprawi przełącznik światła, doda drugi piętro wyżej i zniknie dziury po gwożdziach w ścianach. Aha. I zainstaluje lampkę w ogrodzie. Tego nawet nie chcę zaczynać.