Zadzwoniła do mnie żona. Oboje mamy komórki w Erze (tzn. T-Mobile). Nie odebrałem, spadła na pocztę głosową.
OK. Zadzwoniłem na pocztę głosową, odsłuchałem, skasowałem.
W międzyczasie żona wróciła do domu. Chwilę później słyszymy, że jej komórka informuje o SMSie.
Czyta, pokazuje mi, a ja oczom nie wierzę:
Od: Poczta głosowa
Treść: Twoja wiadomosc glosowa, wyslada do mój numer, dnia 16/07 o 00:52, zostala odebrana dnia 16/07 o 01:12.
WHOA?! O ile w tym przypadku to żadna sprawa, o tyle jeśli zdarza mi się od kogoś nieodebrać połączenia, to niekoniecznie chcę by wiedział chwilę potem, że mam przy sobie komórkę i mogę odsłuchać pocztę. Bo np. może zadzwonić jeszcze raz!
Zadzwoniłem do boku, i tam się okazało, że:
- konsultant nie wiedział, że jest taka “usługa" (co sugeruje, że to nowość)
- nie da się tego wyłączyć (w/g konsultanta)
Ponieważ rzadko korzystam z komórek w ogóle, a z poczty głosowej w ogóle, ale cenię sobie moją prywatność, to po prostu wyłączyłem w ogóle pocztę głosowę (dla zainteresowanych: “zadzwonić" na numer: ##002#) i po problemie, ale ogólnie mam wrażenie, że mnie to irytuje. Czemu operator decyduje za mnie kto i co ma wiedzieć o mnie? Ja nawet kumam, że taka opcja może być przydatna. I niechby nawet, niech sobie będzie domyślnie włączona. Ale czemu tego nie da się wyłączyć?
Tak czy inaczej – krok za krokiem ograniczam sam sobie funkcjonalność telefonu – nie mam poczty głosowej, wyłączyłem możliwość dodzwonienia się do mnie z zastrzeżonych numerów. Pozostaje tylko pytanie – czy tak naprawdę, w dobie komputerów, skype'a itd, komórka jako przyrząd do rozmawiania ma jeszcze jakiś sens.